Dzieci Zamojszczyzny – zagubione korzenie


13 stycznia 1943 r. nastąpił drugi etap wysiedleń ludności polskiej z Zamojszczyzny, tzw. „Akcja ukraińska” (niem. Ukraineraktion). W jej ramach deportowano prawie 15 tys. mieszkańców z powiatu hrubieszowskiego. 20 lipca 1941 r. Himler wydał dyrektywę o utworzeniu na terenie Zamojszczyzny Niemieckiego Okręgu Osiedleńczego a już w listopadzie niemieckie władze okupacyjne przeprowadziły sondażowe wysiedlenia ludności polskiej z okolic Zamościa.

Masowa akcja wysiedleńcza ludności polskiej rozpoczęła się w nocy z 27 na 28 listopada 1942 r., która objęła cztery powiaty: biłgorajski, hrubieszowski, tomaszowski i zamojski. Była przeprowadzona, przez niemieckie oddziały policyjne i żandarmerii w bardzo brutalny sposób. Mieszkańcy domostw mieli jedną godzinę na zabranie niezbędnego podręcznego. Na miejscu pozostawało całe mienie ruchome, nieruchomego i inwentarz żywy. Zdarzało się, że osoby starsze, bądź schorowane zabijano na miejscu. Pozostałych kierowano do obozów przejściowych w Zamościu i Zwierzyńcu, gdzie poddawano ich selekcji. Zdrowi i silni byli wywożeni na roboty przymusowe do III Rzeszy, innych kierowano do obozów koncentracyjnych. Część dzieci z przyczyn rasowych podawano procesowi germanizacji.

Deportacja 300 wsi, 110 tys. osób

Deportacja mieszkańców Zamojszczyzny odbyła się w trzech etapach. Pierwszy został przeprowadzony w okresie od listopada do grudnia 1942 r. i objął ok. 60 wsi zamieszkanych przez blisko 10 000 osób. 13 stycznia 1943 r. nastąpił drugi etap wysiedleń, tzw. „akcją ukraińską” (niem. Ukraineraktion). W jej ramach deportowano prawie 15 tys. mieszkańców z powiatu hrubieszowskiego. Celem było oddzielenie przyszłych kolonistów niemieckich od ludności polskiej właśnie ludnością ukraińską, wśród której okupanci prowadzili ożywioną działalność propagandową. Polaków przedstawiano jako bezlitosnych obszarników i wyzyskiwaczy, co potęgowało wrogość ukraińskich sąsiadów. Trzeci, zarazem największy, a zarazem najbardziej brutalny i krwawy, etap rozpoczął się w czerwcu 1943 r. Bowiem tym razem niemieckie siły wojskowo-policyjne skupiły się nie tylko na pacyfikacjach wsi ale i walkach z polskimi oddziałami partyzanckimi. Według szacunkowych danych od listopada 1942 r. do sierpnia 1943 r. deportacjami objęto ok. 300 wsi, które były zamieszkane przez ok. 110 000 osób.

Dzieci Zamojszczyzny

Wśród osób wysiedlonych były dzieci, które określane są jako „Dzieci Zamojszczyzny”. Deportowano ok. 30 000 z nich, a ok. 10 000 poniosło śmierć lub zaginęło. Blisko 4,5 tys. przeznaczono do germanizacji. W Niemczech czekały na „dzieci ze wschodu” Niemieckie Szkoły Ojczyźniane, jak ta w Achern, wymieniono w rozporządzeniu Głównego Urzędu Rzeszy dla Umocnienia Niemczyzny z 1942 r. Dokument dotyczy „zniemczania dzieci z rodzin polskich i byłych polskich sierocińców” oraz zaleca weryfikację dzieci „nadających się do zniemczenia” poprzez ich selekcję na podstawie badań rasowych i psychologicznych oraz umieszczanie „dzieci w wieku od 6 do 12 lat w Niemieckich Szkołach Ojczyźnianych”. Zyta Suś, rocznik 1934, jako przedwojenna sierota trafia do sierocińca, skąd w pierwszej kolejności zabierano dzieci „zdolne do zniemczenia”. Tutaj nie było rozdzierających scen z rodzicami, którzy nie chcą oddać dziecka. Niemcy wiedzieli, że rzadko kto się o takie dzieci upomina. Zyta doskonale zapamiętała ten dzień, gdy do sierocińca przy ul. Karolewskiej w Łodzi niemieccy żołnierze przyszli po polskie dzieci. To było 14 lipca 1941 roku.

„Nadające się do zniemczenia”

– Po śniadaniu Niemcy wkroczyli do sierocińca. Na korytarzu było słychać głośne krzyki, jakieś rozkazy. Otwarto wszystkie drzwi, ustawiono nas w hali pod ścianami. Jeden z tych umundurowanych Niemców spacerował środkiem hali, uderzał pejczem po cholewach i uważnie się nam przyglądał. Miał czarny mundur ze swastyką na ramieniu. Rozkazał, by następnego dnia wszystkie dzieci umyte, i ogolone na łyso, dostarczono do łaźni miejskiej gdzieś pod Łodzią. Więc nazajutrz ruszyliśmy z naszymi opiekunkami w długą drogę przez miasto, aż weszliśmy na jakieś wielkie podwórze. Przed bramą wychowawczynie oddały nasze dokumenty. Trzeba się było całkowicie rozebrać i zaczęła nas oglądać komisja lekarska. Potem pojawiły się bluzki, drelichy i drewniane buty. Teraz to już rzeczywiście wyglądaliśmy jak prawdziwe sieroty. I znów trzeba było iść przez całe miasto, do następnej bramy – wspomina.

Zyta już nie pamięta, skąd ją potem transportowano i dokąd. W ciągu kilku miesięcy zaliczyła kilka sierocińców w różnych miejscowościach na terenie Rzeszy. W latach 70., pisząc do różnych archiwów, mozolnie odtworzyła swoją drogę. Z dokumentów wynika, że wiosną 1942 roku trafiła do Bruczkowa pod Kaliszem. Należy już do dzieci „nadających się do zniemczenia”. Tu za germanizację odpowiada powołana przez SS organizacja Lebensborn. Wyselekcjonowane w sierocińcach dzieci poddawane są kolejnej ocenie. Jednak los wielu z nich pozostał do dzisiaj nie znany.

Fundacja Pamięci Narodów składa serdeczne podziękowania partnerom projektu oraz wszystkim prywatnym osobom, które w jakikolwiek sposób przyczyniły się do powstania animacji: Instytutowi Pamięci Narodowej Oddział w Lublinie, Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych S.A. oraz Szczepanowi Barczykowi, Agnieszce Jesionkowskiej, Katarzynie Romanowskiej, Magdalenie Śladeckiej, Kindze Żelazko.

    Skip to content